Traducerea cântecului „Лист до мами (List do mamy)” interpretat de Okean Elzy (Океан Ельзи) din Ucraineană în Chineză Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски العربية Wzruszający list 8-latki do strażaka. "Jest pan moim bohaterem". Wzruszający finał groźnego pożaru budynku wielorodzinnego w województwie kujawsko-pomorskim. List do mamy Przepraszam, że tak mało się do Ciebie zwracam, że tak mało Cię odwiedzam, przez tyle lat czuwasz nade mną, przez tyle lat martwisz się o mnie, Dziś naprawdę nieczęsto cieszymy się z małych rzeczy i doceniamy to, co mamy. A Ci, którzy mają zdrowie, dzieci, rodziny są najbogatsi na świecie… Niestety nie wszyscy mają tyle szczęścia. Własnie dlatego pewna mama z Teksasu znalazła wzruszający list dołączony do tortu urodzinowego jej córki. List Do Mamy - Maciej Staniecki is a track by Eugeniusz Rudnik from the album Miniatury released in 2015. This track has received 0 comments and 0 ratings from BestEverAlbums.com site members. BestEverAlbums.com provides a whole host of statistics, and allows you to rate, rank and comment on your favourite albums, artists and tacks as well as . Ten miłosny list został napisany przez kobietę w ciąży, do swojego zmarłego ukochanego – Eung-Tae Lee. Został odkryty w świątyni w Andong, w Korei Południowej. Szesnastowieczny mężczyzna należał do klanu Goseong i zmarł na długo przed ukochaną w wieku 30 lat. List spoczywa piersi mężczyzny od 1582 r. Jego ciężarna żona zostawiła go po śmierci ukochanego z jego grobu utkane z konopi i włosów listu:Do Zwycięskiego Ojca, 1 czerwca 1586 Zawsze mówiłeś: „Kochanie, żyjmy razem dopóki nasze włosy nie zsiwieją i nie umrzemy tego samego dnia”. Jak mogłeś odejść beze mnie? Kogo ja i nasz mały chłopiec mamy słuchać, jak mamy żyć? Jak mogłeś odejść przede mną? Jak możesz przynieść mi swoje serce, jak ja mogę swoje serce dać tobie? Ilekroć kładłeś się przy mnie mówiłeś: „Kochanie, czy inni ludzie kochają się i cenią tak jak my? Czy oni są tacy jak my?” Jak mogłeś zostawić to wszystko i odejść przede mną?Po prostu nie mogę żyć bez ciebie. Zabierz mnie do siebie. Moje uczucia sprawiają, że nie mogę zapomnieć o tobie i mój smutek nie ma granic. Co zrobić z moim sercem, jak żyć z dzieckiem bez ciebie?Proszę spójrz na ten list, odpowiedz w moim śnie. Bo chcę słyszeć co mówisz w moich snach, dlatego pisze ten list i tu go zostawiam. Przyjrzyj się i wzrasta we mnie, kogo będzie nazywać ojcem? Czy ktoś może pojąć, jak ja się czuję? Nie ma tragedii, takiej jak ta pod gołym po prostu w innym miejscu i nie w tak głębokim smutku jak ja. Nie ma limitu i końca moich smutków. Przyjrzyj się, przyjdź do mnie w snach. Ukaż się i powiedz co mam zrobić. Nie ma końca to co chcę powiedzieć, ale zatrzymam się tutaj.”Miłość jest ponadczasowa. Miłość sprzed wieków jest taka sama, jak ta którą dzielimy dziś. To niesamowita i bezcenna siła. Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : Miał zaledwie 23 lata i umierał. Z łoża śmierci pisał te słowa do ukochanej matki. Św. Alojzy Gonzaga był niezmordowany w posłudze chorym, opiekując się umierającymi na dżumę w Rzymie. Niestety, w wieku zaledwie 23 lat zaraził się tą śmiertelną wówczas na łożu śmierci, Alojzy napisał do swojej mamy wzruszający list, w którym zapewnia ją o miejscu, którego jest jego przeznaczeniem. Ten piękny list przypomina nam, że choć śmierć może napełniać nas smutkiem, jest także źródłem wielkiej, wiecznotrwałej św. Alojzego Gonzago do matkiŻyczę Waszej Dostojności, aby łaska i pociecha Ducha Świętego zawsze Jej towarzyszyły. Twój list zastał mnie jeszcze żyjącego w krainie umarłych, lecz trzeba mi się już wybierać do ziemi żyjących, w której będę wielbić wiekuistego ostatnio, że nadchodzi dla mnie ta godzina. Jeżeli istotnie, jak mówi święty Paweł, miłość polega na tym, aby „płakać z tymi, którzy płaczą i weselić się z tymi, którzy się weselą”, to wasza radość, Pani Matko, powinna być wielka z powodu łaski, jakiej Bóg użycza za Twoje zasługi, powołując mnie do prawdziwej radości i darząc pewnością, że już nigdy go nie Waszej Dostojności, że się zatapiam i gubię w rozważaniu Bożej dobroci, tego morza bezbrzeżnego i niezgłębionego, powołującej mnie do wiecznego odpoczynku za trud tak krótkotrwały i tak mało znaczący; gubię się w rozważaniu tej dobroci, co mnie zaprasza i wzywa do nieba, owego najwyższego dobra, tak opieszale przeze mnie szukanego, i obiecuje mi nagrodę za łzy, tak skąpo przeze mnie nasza nie będzie długa, w niebie znowu się zobaczymy, a na wieki złączeni z naszym Zbawicielem będziemy Go chwalić ze wszystkich sił i wysławiać Jego miłosierdzie. Kiedy nam Bóg odbiera to, co dał, czyni to wyłącznie w tym celu, aby nas umieścić w bezpiecznym miejscu i aby dodać do tego inne dobra, których sami sobie to wszystko jedynie w tej myśli, aby Wasza Dostojność i cała rodzina przyjęła moje zejście ze świata jako cenny dar łaski. A Wasza Dostojność niech zechce towarzyszyć mi swoim macierzyńskim błogosławieństwem, abym przepłynął przez ziemskie fale i ujrzał na tamtym brzegu spełnienie wszystkich moich nadziei. Czynię to tym chętniej, gdyż jedynie w ten sposób mogę Wam okazać należną synowską cześć i miłość. Niektórzy ludzie nigdy nie tracą poczucia humoru, nawet gdy czeka ich przedwczesna śmierć. Heather McManamy z McFarland w stanie Wisconsin była jedną z tych osób, które zawsze widziały jasną stronę życia. Niestety w 2015 roku kobieta zmarła na raka piersi, po 12 miesiącach od zdiagnozowania u niej nowotworu. Miała zaledwie 36 lat i całe życie przed sobą… Jednak mimo tego że była w tak ciężkim stanie, nie traciła poczucia humoru i dystansu do siebie. Chciała w jakiś sposób wykorzystać te cechy, aby przekazać swojej czteroletniej wówczas córce tę przykrą wiadomość o chorobie i śmierci… Facebook Pogodzenie się z własną śmiercią wydaje się nieosiągalne, ale ta młoda kobieta zrobiła wszystko, aby nie myśleć o końcu… W trakcie dziesiątek zabiegów chemioterapii, które musiała poświęcić, by przedłużyć swoje życie, Heather próbowała każdego dnia żyć tak, jakby to był jej ostatni dzień. Zaczęła też pisać listy do swojej córeczki, mając nadzieję, że będą dla niej wsparciem w czasie żałoby i próby znalezienia odpowiedzi na pytania po śmierci mamy. Heather napisała serię pięknych kartek z życzeniami dla Brianny, które zostały później skompilowane w książce „Karty dla Brianny: Wiadomości z życia mamy, śmiech i miłość, gdy czas ucieka”. Po śmierci ukochanej żony jej mąż dodał na Facebooku jej list, okraszony jak zawsze treścią pełną miłości, śmiechu ale i smutku. Facebook Zaczyna się tak dość zabawnie.. Więc … Mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że oczywiście nie żyję już, a dobra jest taka, że Ty żyjesz (no chyba, że w zaświatach mają wi-fi). Ale tak, to jest do bani. Tak bardzo do bani, że nie wiem, jak to ubrać w słowa. Ale z drugiej strony jestem cholernie szczęśliwa, że przeżyłam tyle chwil pełnych miłości, radości i niesamowitych przyjaciół. Mam szczęście, bo naprawdę nie mam do nikogo żalu i śmiało mogę powiedzieć, że żyłam pełną piersią. Kocham was wszystkich i dziękuję wam za to niesamowite życie. Bardziej niż cokolwiek innego, uwielbiam sprawiać, że ludzie się śmieją, a na ich twarzach widzę radość, więc proszę, zamiast rozpamiętywać tragiczne zakończenie mojego życia, śmiejcie się z naszych wspomnień i dobrej zabawy. Proszę opowiadajcie mojej córce zabawne historie z moim udziałem i powiedzcie jej, że bardzo ją kocham i jak bardzo byłabym z niej dumna, ponieważ nigdy nie kochałam niczego tak jak tego, że zostałam mamą. Każda chwila z Brianną była spełnieniem moich marzeń Facebook Co najważniejsze, miałem niewiarygodne szczęście, że spędziłem dziesięć lat z miłością mojego życia i moim najlepszym przyjacielem, Jeffem. Prawdziwa miłość i bratnie dusze istnieją. Każdy dzień był pełen radości i miłości z Tobą najdroższy przy moim boku. Jesteś najlepszym mężem we wszechświecie. Przez całą moją chorobę Ty ani razu nie pokazałeś, że się boisz i walczyłeś dzielnie u mojego boku. Nawet w najgorsze dni udawało nam się śmiać. Kocham Cię tak bardzo, że nie jestem w stanie tego opisać i naprawdę wierzę, że miłość istnieje i będzie żyć w nas wiecznie. Facebook Przyjaciele, kocham was wszystkich i dziękuję wam za cudownie wspaniałe życie. I dziękuję wszystkim moim wspaniałym lekarzom i pielęgniarkom, którzy tak niesamowicie się o mnie troszczyli. Z głębi serca życzę wszystkim moim przyjaciołom długiego, zdrowego życia i mam nadzieję, że możecie doświadczyć tego, co mi było dane. Nie mogę się doczekać nawiedzania każdego z was, więc nie żegnam się z wami, a mówię wam „do zobaczenia”. Proszę, wyświadczcie mi przysługę i poświęćcie kilka minut każdego dnia, aby doceniać tę kruchą przygodę, jaką jest życie. Nigdy nie zapominaj: każdy dzień ma znaczenie. Facebook Trzy lata po śmierci tej mądrej kobiety jej słowa są cały czas aktualne… Cieszmy się życiem każdego dnia Nie jestem kimś, kto łatwo się zakochuje, ani nie uważam się szczególnie łatwa do pokochania. Jestem wybredna, co do ludzi, z którymi spędzam czas. Szybko odpycham tych, którzy mogę być w stanie mnie dać tysiąc wymówek, dlaczego tak jest, głównie przez wydarzenia z mojej przeszłości. Staram się, naprawdę. Nadal mam swoje problemy, ale podoba mi się to, że jestem cholernie dobrą mamą. Jedyną rzeczą, w której nie jestem dobra to romantyczne związki. Kiedy się zakochiwałam, płaciłam za to, często własnym kosztem. Od czasu kiedy jestem matką, nie chcę iść tą nie wchodzi w grę. Mam małą dziewczynkę, teraz muszę się nią zająć. I choć było milion pięknych rzeczy, które wiązały się z jej przyjściem na świat to najpiękniejszym dla mnie jest fakt, że nauczyła mnie być dobrą dla samej siebie. Moja córka i ja mamy się dość dobrze. Jesteśmy szczęśliwe. Żyjemy zdrowe i mamy stabilne życie. Jestem gotowa na wszystko, aby zapewnić nam to, czego potrzebujemy. Działam na własną rękę, jestem gotowa, aby zapewnić jej taki dom na jaki zasługuje, choć inny niż wszystkie. Jestem gotowa, aby stworzyć jej świat, gdzie jest bezpiecznie i wie, że zawsze będzie chciana i we dwie. I szczerze nie jestem pewna, czy jest gdzieś ktoś dla mnie... Naprawdę sądzę, że mogę być sama właściwie przez większość mojego być sama, niż w związku, który nie jest dobry lub nie daje mi i mojej córeczce poczucia stabilności. Dopiero gdy myślę o tym wszystkim, o możliwości dorastania tylko ze mną, zaczynam się pokazać jej przecież jak wygląda zdrowy, romantyczny związek. Ma się tego uczyć ode mnie, prawda? A co jeśli ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobić?Ostatnio miałam nadzieję. Był ktoś, kogo zaczynałam naprawdę lubić. Ktoś z kim potencjalnie mogę być. Po raz pierwszy od pięciu lat miałam motyle w brzuchu. To naprawdę dało mi nadzieję. Myślałam, że w końcu mogę być TĄ mamą, która daje przykład, co to znaczy kochać i być kochanym. Ale zanim cokolwiek wydarzyło się między nami, on odebrał sobie życie. Poza bólem i smutkiem jaki czułam, byłam przekonana, że coś musi być ze mną nie się stało: Jestem złą mamą?Wiesz co? To coś, co jestem w stanie zaakceptować. Jest to ofiara, jaką jestem gotowa ponieść, aby chronić moją córeczkę od otaczającego ją smutku. To sprawia, że robi mi się smutno. Ze względu na nią i na mnie. Na zdjęcie, które jestem całkiem pewna, że nigdy nie będzie kompletne. Myślę o tym, za czym ona będzie tęskniła. I będzie tak tylko dlatego, że jej mama nigdy nie będzie zdolna do tego, by się niezły zespół, mamy dość dobre życie. Po prostu... chciałbym, by ona mogła mieć wszystko. Bo zasługuje na ja jestem smutny, że jestem powodem, dla którego prawdopodobnie nie będzie mieć wszystkiego. - Mam dwie wiadomości: jedną dobrą i jedną złą. Zła to taka, że najwyraźniej jestem martwa - zaczyna swój list do córki i rodziny 35-letnia Heather McManamy. Już wcześniej media pisały o jej walce z rakiem i listach, które zostawia córce, ale jej ostatnie "przemówienie" po prostu ściska gardło tak, jak nic innego. List zaczyna się tak, jak by wszystko było jednym, wielkim żartem: "Dobra wiadomość to taka, że jeśli to czytacie, na pewno wy nie jesteście martwi (przynajmniej jeśli po śmierci nie ma wifi). Tak, to jest do dupy. Tak bardzo do dupy, że nie umiem tego opisać, ale cholernie cieszę się, że moje życie było tak pełne miłości, radości i wspaniałych przyjaciół. Szczęśliwie mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję i każdą unjcę energii wykorzystałam tak, by żyć pełnią życia. Kocham Was wszystkich i dziękuję za te wspaniałe chwile". Jednocześnie kobieta podkreśliła w liście, że prosi o uszanowanie faktu, iż jej rodzina "nie jest religijna". "Jeśli jakaś religia przynosi wam komfort, cieszę się z tego. Ale proszę, proszę, proszę nie mówcie Briannie, że jestem w niebie. W jej umyśle to oznacza, że chciałam być gdzieś indziej, niż ona i że ją zostawiłam. A w rzeczywistości robiłam wszystko, co mogłam, żeby być przy niej, bo nie było ŻADNEGO miejsca, w którym chciałabym być bardziej niż z nią i Jeffem. Proszę, nie mieszajcie jej w głowie i pozwólcie przez sekundę pomyleć, że to wszystko nieprawda. Bo przecież ja nie jestem w niebie, jestem tutaj, tylko już nie w tym kiepskim ciele, które zwróciło się przeciwko mnie. Moja energia, moja miłość, mój śmiech, te wspaniałe wspomnienia, to wszystko jest tutaj z wami... Proszę, opowiadajcie Briannie dużo historyjek, by wiedziała, jak bardzo ją kochałam i jak bardzo dumna z niej byłam i zawsze będę (i sprawcie, że to będzie brzmieć bardziej cool niż u mnie). Bo niczego tak nie kocham, jak być jej matką. Niczego. Każdy moment z nią był takim szczęściem, którego wcześniej nie umiałam sobie wyobrazić." Heather apeluje też, by nie mówić, że "przegrała z rakiem". "Rak zabrał mi prawie wszystko, co miałam, ale nigdy nie zabrał mi miłości ani nadziei. To nie była "walka", tylko życie, które często jest brutalnie losowe i niesprawiedliwe, i tylko tyle. Nie przegrałam, do cholery. Wszystkie te lata, kiedy żyłam z rakiem, uważam za całkiem spore zwycięstwo. Proszę, pamiętajcie o tym." Kobieta zwróciła się w ostatnim liście także do męża. Co najważniejsze, miałam niesamowite szczęście, że spędziłam ponad dekadę z miłością mojego życia i najlepszym przyjacielem, Jeffem. Prawdziwa miłość i bratnie dusze istnieją. Z Jeffem u boku każdy dzień był pełen śmiechu i miłości. To najlepszy mąż we wszechświecie. Mimo raka, nigdy nie chciał uciec, tak jak wielu innych ludzi. (...) Serce łamie mi się na pół z powodu tego, że muszę się pożegnać. Jeśli jest to dla Was chociaż w połowie tak smutne, jak dla mnie, serce pęka mi znowu, bo nikomu z Was nie chcę sprawiać przykrości. Mam nadzieję, że z czasem będziecie o mnie myśleć z uśmiechem, bo cholera, mieliśmy naprawdę zapierające dech w piersiach życie. 35-latka apeluje też do wszystkich innych ludzi: "Jeśli macie zamiar iść na mój pogrzeb, pójdźcie do baru i uczyńcie mnie dumnymi. Puśćcie "Beczka piwa na mojej trumnie" (piosenka - przyp. red.) i tańczcie na barze. Celebrujcie piękno życia imprezą, która skopie wam tyłki, bo wiecie, że tego bym chciała. I wierzę, że w jakiś sposób też się tam znajdę. Nie mogę się doczekać, aż będę straszyć każdego z Was, więc to nie do końca pożegnanie, skoro zobaczymy się później. Proszę, zróbcie mi przysługę i każdego dnia zastanówcie się nad kruchością przygody zwanej życiem. I nigdy nie zapominajcie: każdy dzień się liczy."

wzruszajacy list do mamy